poniedziałek, 15 września 2014

Dlaczego kocham lumpeksy?

Kocham lumpeksy. I podkreślam to raz jeszcze (bo wnioskuję, że przeczytałaś/łeś tytuł posta). Nienawidzę wydawać grubych pieniędzy na szmatki - to główny powód. Ale ciuchy lubię nawet bardzo. A już tym bardziej uwielbiam JAKIEŚ ciuchy. A więc te, które odznaczają się w tłumie, na widok których ktoś zapyta, skąd je mam, a ja z dumą odpowiem "Z LUMPA".


Czy i Was ekscytuje przerzucanie sterty szmat w poszukiwaniu prawdziwej PERŁY? Czy i Wam skacze ciśnienie widząc w czyichś rękach bluzkę, o której marzyliście (w dodatku w Waszym rozmiarze), a która niechybnie zmierza z kimś do lumpeksowej kasy? Jeśli tak, podajmy sobie dłoń. Jeśli nie, poczytajcie, spróbujcie mnie zrozumieć. Jestem uzależniona. Nie od second handów, ale przede wszystkim od tanich zakupów.

Niestety, w naszym kraju tanio można ubierać się tylko i wyłącznie w sklepach z używaną odzieżą. Nawet na wyprzedażach w galeriach handlowych rzadko możemy dostać coś, co cenowo współgra z jakością (wyjątkiem są buty skórzane  i bielizna). Stąd mój wybór, by ubierać się w ciuchy z przeszłością ;)


Po pierwsze cena


W secondhandach możesz ubrać się dosłownie za kilka złotych. Odkąd zaczęłam odwiedzać lumpeksy, ceny w galeriach zaczęły mnie przerażać i zniechęcać do zakupów. Po co płacić za koszulkę 50 złotych, kiedy można kupić niemal identyczną za złotówkę?


Po drugie jakość


Byle jakie ciuchy w lumpie to mit. Skoro ktoś przenosił te spodnie, które chcę kupić, wyprał je kilkanaście razy i Bóg jeden raczy wiedzieć, co jeszcze z nimi robił, a nadal wyglądają tak, że chcę je mieć, to znaczy, że nic się z nimi nie stanie. Że można je jeszcze śmiało ponosić kilka lat. Mamy więc jakość za śmieszną cenę.


Po trzecie niepowtarzalność


Rzadko się zdarza, że skoczy Ci ciśnienie, gdy zobaczysz kogoś na ulicy w takim samym ciuchu, jak ten, który kupiłaś w SH. Owszem, zdarzają się wyjątki, gdy jest to na przykład jednokolorowy H&M-owski t-shirt. Ale w kwiecistej sukni takiej jak Twoja już raczej nikogo nie zobaczysz. No chyba, że właśnie chodzisz po Oslo, Dublinie, albo Londynie, skąd pochodzi większość rzeczy.


Po czwarte historia


Wiele razy kupowałam koszulę z wyhaftowanym imieniem na metce. Tak, te rzeczy były już kiedyś noszone przez jedną, konkretną osobę. Lubię sobie podumać, kim ona była/jest, na jakie okazje zakładała to ubranie, jakie sekrety zna ta rzecz...


Po piąte adrenalina


Po co kupować coś za piątaka, skoro za 5 dni kupisz to za złotówkę? Czekasz więc na ostatni dzień wyprzedaży z niepewnością, czy jakaś upierdliwa baba nie wyrwie Ci wieszaka przed samą kasą. Masz też czas na to, by namyślić się, czy na pewno chcesz daną rzecz kupić.






A co Wy myślicie o lumpeksach? Lubicie się w nich ubierać?

Ciuchy ze zdjęć zakupione zostały w SH.
t-shirt i kapelusz: H&M
spodenki, torebka, sandały: Atmosphere