Sztuka oszczędzania to umiejętność, którą od dziecka próbowała mi wpoić Mama. Czy jej się udało, tego nie wiem. Wiem jedynie, że gdy ma się obrany cel, na który chce się wydać pieniądze, z przyjemnością wrzuca się banknoty do skarbonki. A potem ciężko się je wydaje :) właściwie, kiedy już siedzą w skarpecie na KONKRETNĄ zachciankę odczuwamy ogromny dyskomfort, gdy wyciągamy choć złotówkę na inny cel.
źródło: pinterest.com
Oto moje sposoby na oszczędzanie:
1. Szafa pęka w szwach, a w portfelu pustki? Znam ten problem. I postanowiłam z nim walczyć. Dałam sobie bana na zakupy. Koniec z lumpami, koniec z wyprzedażami. Mam ostre postanowienie nie kupienia do końca roku NICZEGO. Teraz stawiam na swoją kreatywność w łączeniu tego co mam w ciekawe i niepowtarzalne zestawy.
2. I z kosmetykami basta :) Od dziś używam po kolei wszystkich kosmetyków z
mojego "magazynu" do samego dna i nie kupuję, póki się nie skończy
ostatni produkt danego typu. Żeby uniknąć pokusy nie wchodzę do ŻADNEJ DROGERII. Na strony kosmetycznych sklepów internetowych tym bardziej.
3. Często wydaję dość spore pieniądze jedząc na mieście (choć nie robię tego codziennie). Kuszą mnie zapachy, smakowite zdjęcia na szyldach i widok jedzących ludzi ;) Wrzesień ustanawiam miesiącem przygotowywania posiłków w domu. Codziennie odkładam więc 10 zł (tyle średnio wydawałabym na jedzenie) na coś, co marzyło mi się od dawna, albo przyszłe wakacje. Łącznie - 300zł (o ile nie skuszę się na jakiś przysmak podczas spaceru po mieście).
PS: Wrześniowy ban obowiązuje również na kawę, zwłaszcza tę pitą w samotności.
4. Zakupy z listą. Powtarzany w kółko sposób na pełny portfel. I skuteczny. Wydawać by się mogło, że tworzenie listy przed wyjściem do sklepu zabiera nam więcej czasu. Nic bardziej mylnego. Pomyślmy, ile czasu spędzamy potem w markecie myśląc, czy dany produkt jest nam potrzebny i do czego. I ile pieniędzy dzięki temu jesteśmy w stanie zaoszczędzić na coś, czego naprawdę potrzebujemy.
5. Płacić tylko gotówką. Wtedy można płakać, gdy banknoty znikają nam z oczu.
6. Nosić przy sobie mniej pieniędzy. Tego chyba nie trzeba tłumaczyć.
7. Koniec z kupowaniem gazet. Zdałam sobie sprawę, że dla obejrzenia kilku zdjęć i całej masy reklam w magazynach szkoda mojej fatygi z wyciąganiem portfela z torebki.
8. Ograniczenie zakupów przez internet. Człowiek nawet się nie obejrzy, a już klika przycisk "Przelej". Potem siedzi i myśli, że dana rzecz była mu niepotrzebna. Jeśli coś mi się spodoba, czekam przynajmniej tydzień. Gdy po 7 dniach nadal uznaję tę rzecz za niezbędną - kupuję. Zazwyczaj jednak po upływie tego czasu uważam, że powstrzymanie się od zakupu było najlepszym rozwiązaniem.
9. Co prawda przegląd ciuchów niedawno zrobiłam i udało mi się oddać 90% tych, których nie noszę, nadal zostało kilka rzeczy, które kiedyś kupiłam za sporą sumkę, a ubrałam tylko raz. Przykładem są sukienki na wesela i studniówkę. Szkoda, by przykrywał je kurz, albo jadły mole. Wystarczy zrobić zdjęcia, dokładnie opisać rozmiar, kolor, fason i wystawić na internetowej aukcji, albo strony z darmowymi ogłoszeniami. Zawsze może nam wpaść kilka groszy i miejsca w szafie :)
10. Zaoszczędź na komunikacji miejskiej. Nikogo nie namawiam do jazdy na gapę - spokojnie. Za to namawiam do wykupienia biletu semestralnego, który (przynajmniej we Wrocławiu) obejmuje wszystkie linie - łącznie z nocnymi. Można też ograniczyć przejazdy udając się na uczelnię piechotą, a wracając tramwajem. Zgrabne nogi będą nagrodą. Rower również byłby świetnym rozwiązaniem, choć nie do końca przekonuje mnie jazda po mieście, gdy temperatura spada poniżej zera (pozdrawiam tych, którym to nie straszne:)).
Co robię z tymi wszystkimi monetami i banknotami, które jakimś cudem udało mi się nie wydać?
1. Wkładam do opisanych kopert. Była już koperta "Remont pokoju", "Irlandia", teraz zapełnia się koperta z napisem "Lustrzanka"
2. Drobne wrzucam do słoika. I tutaj są dwa sposoby na gromadzenie moniaków.
- Wracając do domu wrzucam do słoika wszystkie drobne, które w danym momencie mam w portfelu.
- Wrzucam do słoika kwotę, którą udało mi się ocalić przed wydaniem na głupoty i chwilowe zachcianki.
A jakie są Wasze sposoby na oszczędzanie?
ostatnio dałam sobie zakaz wchodzenia do sklepów z ciuchami, wczesniej zawsze kusily mnie one okazjami wiec nigdy nie wychodzilam z pustymi rękami z galerii. A teraz juz nawet odechcialo mi się zakupów bo mam cel - wyjazd w przyszłym roku na obóz fotograficzny.=)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to zdać sobie sprawę, czy jest coś, o czym marzymy, a nie mamy na to pieniędzy :) Później pozostaje wrzucać je do skarbonki/koperty/słoika. Gdy mamy cel to i pieniądze na niego z czasem się pojawiają (bo przestajemy je wydawać na głupoty). Pozdrawiam :)
UsuńChyba się przyłączę do niejedzenia na mieście we wrześniu. Wydaję na to krocie....
OdpowiedzUsuńPewnie, razem raźniej! :)
UsuńA ja codziennie wpierniczam w mieście, jeżdżę rowerem po mrozie i deszczu, nie odkładam pieniędzy i robię spontaniczne zakupy spożywcze. Lubię życie na krawędzi :D
OdpowiedzUsuńKto nie ryzykuje nie pije szampana. A pozdrowienia z posta skierowane są do JEDNEJ KONKRETNEJ OSOBY (if you know what I mean) :D
UsuńChyba na mnie też pora, aby założyć taką kopertę, ale z dopiską "ślub", czyli zero zbędnych bibelotów. :)
OdpowiedzUsuńU mnie to kiepsko z tym oszczędzaniem, co miesiąc sobie obiecuję, że już koniec, nie będę "pierdół skupowywać" ;) (hehe) , a potem i tak wydaję bez opamiętania, ale post zachęcający do głębszego przemyślenia swoich niecnych występków :)
OdpowiedzUsuńoszczędność to nie zdolność a umiejętność :) można się jej nauczyć. Powodzenia!
UsuńPlanujemy z chłopakiem za rok polecieć do Irlandii. Niestety też będę musiała zrezygnować z ciuchów, kosmetyków itp. Jak patrze na mój pulpit, na którym jest zdjęcie tego kraju, to wiem, że warte są te wszystkie wyrzeczenia związane z wyjazdem! Życzę Ci powodzenia! Moje postanowienie to znalezienie pracy i oszczędzanie głównie na jedzeniu, bo zbyt dużo kasy wydajemy na nią!
OdpowiedzUsuńIrlandia jest warta wszelkich wyrzeczeń! :)
Usuń