poniedziałek, 22 grudnia 2014

Momenty tygodnia (11) a nawet miesiąca

W końcu! Więcej luzu! Przyznam się Wam, że przez ostatnie dwa miesiące nie miałam na nic czasu. Trochę pogubiłam siebie, gdzieś między pracą a uczelnią i wpadłam w rutynę. A jak powszechnie wiadomo - rutyna zabija. Nie ukrywam, że podłapałam niezłego doła (i najsilniejszym się zdarza) i wpadłam w przekonanie, że nie da się tego zmienić. A tu proszę - jak z nieba spadła mi Madzia i propozycja weekendowego wyjazdu do Gdańska. 




A ja najprościej w świecie wsiadłam w pociąg i po niecałych 6 h byłam w Gdańsku :)
Zbawienie - tym jednym słowem można określić taką podróż. Nabrałam dystansu i energii, przy okazji przełamałam schemat "pobudka-praca-uczelnia-sen".

Zapraszam na relację zdjęciową z krótkiego wypadu do Gdańska oraz kilku innych miłych momentów minionego miesiąca :)

Zacznijmy od morskich klimatów i gdańskiej starówki, która...


... przywitała mnie deszczem. Na kolejnych zdjęciach możecie zobaczyć, że mimo spaceru, na większości zdjęć pada.


... i pada. 





Ale nam to nie przeszkadzało. Nawet słynny żuraw widziany był przez nas z perspektywy "spod parasola singielki, która lubi być singielką".


W Gdańsku (jak w większości miast o tej porze roku) panował świąteczny nastrój. Znalazło się nawet kilka osobliwych uliczek:


I skrawek błękitnego nieba. Żeby wyschnąć w miłym miejscu, a przy okazji napić się dobrej kawy i zjeść przepyszne ciasto marchewkowe udałyśmy się do PiKawy. Klimatyczny lokalik, ciasto - niebo w gębie, kawa o ciekawym smaku, naprawdę warto wstąpić tam, gdy będziecie w GDA.



Przenieśmy się o kilkanaście godzin w tył. Oto Neptun podczas wieczornej przechadzki po starówce:


A to już piękne, wspaniałe, zapierające dech w piersiach polskie morze. Uwielbiam jego zapach!


I maleńkie molo:


Pozdrowienia z plaży!


I wracamy do miasta, a konkretnie na GUMED, gdzie miałam przyjemność uczestniczyć w koncercie "Uśmiech pod choinkę". Madzia powaliła mnie swoim boskim wykonaniem kolędy "Mizerna cicha". Ludzie, o tej kobicie będzie kiedyś głośno! Głos jak dzwon, niesamowita wrażliwość... Podziwiam i zazdroszczę :)
Na pamiątkę tego wydarzenia musiała być fotka w lustrze z pozą "na myśliciela":


I powrotu nadszedł czas. Wtedy też do Gdańska wróciła pogoda, a mnie przyszło znów wsiąść w pociąg i pojechać na Południe :) widoki były wiosenne


Wybaczcie takie przeskakiwanie z momentu na moment - ale z takim poziomem energii, z którym przyjechałam, ciężko to jakoś poukładać ładnie i składnie.

Poniżej kilka chwil, które przyniosły mi w listopadzie i grudniu:

Wspólne gotowanie i pyszna cebulowa zupa krem Majkela.


Wesele i poprawiny:


No i tyle. Więcej zdjęć nie ma.

Albo są, ale nie dodam.

Po prostu nie.


A jak Wam minął czas jesienno-zimowy? :)

3 komentarze:

  1. ja sie kisilam w domu wiec nie bylo tak fajnie jak u Ciebie :)) ale obiecuje ze nadrobie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy jest widok z pociągu :-). Uwielbiam takie.

    OdpowiedzUsuń
  3. piekne zdjecia! najcudowniejsze te morskie

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że jesteś! Byłoby wspaniale, gdybyś zostawił po sobie jakiś ślad. Konstruktywna krytyka jak najbardziej pożądana. Spamy odsyłam pocztą do ich autorów. Uwierz, że odnajdę Cię bez wrzucania linków do Twojego bloga pod każdym moim postem.