niedziela, 31 sierpnia 2014

Jestem wdzięczna za... LATO

Wdzięczność to coś, co odkryłam stosunkowo niedawno. Wcześniej wydawało mi się, że całe dobro, które mnie spotyka po prostu mi się należy. Wraz z trudnymi doświadczeniami przyszła nauka, że wcale tak nie jest. Jeszcze w czasach liceum ludzie uważali mnie za totalną marudę (nawet nauczyciele się w ten sposób do mnie zwracali). Narzekałam na wszystko, poziom malkontenctwa sięgał zenitu. I przed samą maturą wszystko legło w gruzach, można powiedzieć, że życie posypało się u mnie jak domek z kart.

źródło: pinterest.com



I wbrew pozorom wtedy wszystko się zmieniło. Przestałam się użalać nad sobą, przestałam smęcić na życie. Po prostu stanęłam do walki ze wszystkimi trudnościami, zaciskając zęby i doceniając każdą chwilę. Właściwie spotkało mnie wszystko, czego się najbardziej bałam, wszystkie najstraszniejsze wydarzenia, jakie tylko mogłam sobie wyobrazić miały miejsce. Świat się nie zawalił... Jest trudno, ale mam siłę, by wszystko poskładać. Może nie ma już Najważniejszych Elementów Układanki, mimo to resztę można również odbudować. Teraz wiem, że warto doceniać każdy dzień, a uczucie wdzięczności uczy nas skupiania się na pozytywach.
Dlatego dziś piszę o rzeczach, za które jestem wdzięczna. O wszystkich miłych chwilach, które spotkały mnie tego lata.

Jestem wdzięczna za...


1. Piękną pogodę podczas mojego pobytu w Irlandii - jak na wyspiarskie klimaty pogoda niesamowicie mi dopisała. Właściwie podczas mojego miesięcznego pobytu padało tylko 2 razy. 



2. Błogi odpoczynek w Koźli - uwielbiam to miejsce! Cisza, spokój, brak problemów... Sielanka.


3. Primarka w Kolonii - bardzo lubię tę sieciówkę, bo można kupić ładne i niezłe jakościowo ciuchy 5 razy taniej niż w Polsce

4. Babskie spotkanie przy grillu - dobrze spotkać się w kobiecym gronie i przy okazji zjeść przysmażoną kiełbę bez wyrzutów sumienia ;)

5. Wszystkie pyszne kawy, które wypiłam


6. Jazdę na diabelskim młynie nad taflą morza w Dun Laoghaire - na drugi dzień karuzeli już nie było.


 7. Wspaniałe chwile spędzone na zabawie z dzieciakami :)


8. Szum morza na plaży w Howth


9. Szybki i wygodny lot - polecam Aer Lingusa zamiast Ryanaira


10. Dużo śmiechu i głupawki z Edwinem (zwłaszcza z kopalni diamentów w RPA)

11. Niesamowite miejsca w Kolonii


12. Spontaniczny wypad do Krakowa - przewijająca się przez cały wyjazd piosenka, ulica Gołębia i Kupa, najwspanialsze zapiekanki na świecie (ze szczypiorkiem na Kazimierzu), prywatny koncert chilloutowej gitarki na Grodzkiej, ciastko z wróżbą, przejście przez szafę w Alchemii, seans filmowy w Polskim Busie, świetna lokalizacja naszego noclegu.


13. Widok Przyjaciółki w sukni ślubnej - bezcenne. Aż się łezka w oku zakręciła :)

14. Spacer w okularach przeciwsłonecznych podczas ulewy (przynajmniej nie było widać, jak mocno pada)

3 komentarze:

  1. Pięknie napisane. Zazwyczaj tak jest, że osoby, które przeszły w życiu najwięcej potrafią cieszyć się chwilą. I to jest właśnie przepis na szczęście. Pozdrawiam Cię i dziękuję za ten post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa, to bardzo motywujące!

      Usuń
  2. Dostaliście moje zdjęcie z gównianej ulicy?

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że jesteś! Byłoby wspaniale, gdybyś zostawił po sobie jakiś ślad. Konstruktywna krytyka jak najbardziej pożądana. Spamy odsyłam pocztą do ich autorów. Uwierz, że odnajdę Cię bez wrzucania linków do Twojego bloga pod każdym moim postem.