Ostatnio dużo się działo :) zresztą, jak zwykle! Podróże, spotkania, rozmowy, ciągły ruch, wieczór panieński i wesele mojej przyjaciółki. Słowem - jest o czym opowiadać. Pozwólcie, że zrobią to za mnie zdjęcia :)
Tak ich dużo, że relację rozdzielam na kilka części.
Warto było jednak wytrzymać wszelkie mokre niedogodności i cieszyć się przejaśnieniami :)
Zachwycił mnie widok żółtego pola rzepaku mieniącego się w kilku promieniach słońca, które ledwo przedarło się przez ciężkie chmury. Tak samo moje serce skradł krzak stokrotek...
... a parę chwil później cieszył błękit nieba i szalona kąpiel w zimnym jeziorze :)
Dla takich chwil warto żyć! :) Tak jak dla zdobywania szczytów Gór Sowich, bo to spotkało mnie podczas wizyty u cioci w Dzierżoniowie. Uwierzcie, niezbyt wysokie "Trzy buki" stały się moimi osobistymi Rysami przy 32-stopniowym upale.
Widoki rekompensowały jednak wszelkie trudy.
To samo można powiedzieć o widokach z najwyższego budynku we Wrocławiu :). Na SkyTower wybraliśmy się dzień przed moim wylotem do Kolonii (o tym następnym razem).
Te wyprawy utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że by przeżyć niesamowite chwile wcale nie trzeba podróży na koniec świata. Wystarczy tylko towarzystwo osoby, która również potrafi cieszyć się z drobiazgów i tych prostych, codziennych momentów.
A Wam jak mija to upalne lato?