Zapraszam na cotygodniową relację z miłych fragmentów mojej codzienności. Przyznam szczerze, że te siedem dni zleciało strasznie szybko. Rzuciłam się w wir pracy, całe dnie spędzając poza domem. Dużo nowych wyzwań, coraz więcej nowych umiejętności i stwierdzam, że to jest coś co lubię - czuć, że czas nie jest zmarnowany. Oczywiście ciężko mi fotografować pracując, uchwyciłam więc na zdjęciach przede wszystkim chwile relaksu w rodzinnej miejscowości, ale nie tylko :)
Zapraszam!
Zacznijmy kulinarnie (można by pomyśleć, że żyję jedzeniem, jednak nie poradzę nic na to, że jestem łasuchem i dobrym jadłem nie gardzę).
Owsianka przede wszystkim. Ta jest z mango, gruszką i tropikalną mieszanką bakalii z suszonymi owocami.
A na obiad makaron z kurczakiem, cukinią, papryką, pomidorami i fetą, posypany rukolą.
W tym tygodniu żal było nie korzystać z pogody, każdą wolną więc chwilę wykorzystywałam na długie spacery po pięknym Wrocławiu, który z dnia na dzień zachwyca mnie coraz bardziej. Kilka migawek z sobotniej przechadzki:
No i oczywiście błogi odpoczynek w domu. Wróciłam z impetem do grania na pianinie! Współczuję więc moim domownikom głośnej niedzieli przy powtarzających się melodiach z Amelii i Her. Swoją drogą - całkiem łatwo się to gra, polecam żółtodziobom :)
Poza tym napawałam się urodą jesiennych kwiatów i udało mi się nawet uchwycić motyla.
Majster E. naprawia rower:
A jak Wam minął tydzień? Pozdrawiam! :)